Miesiąc: październik 2019
Muszę założyć maskę…
To nie jest dobry pomysł, wiem.
Jednak, chyba muszę założyć maskę.
Co ciekawe, internet mi w tym pomaga.
Najczęściej.
Ogólnie to nie mam siły, i śmierć to jedyna żecz której teraz pragne.
Dlaczego?
Nawet do końca już nie mam powodów.
Chyba nie jest gorzej niż zawsze.
I co z tego?
Te uczucie jest takie silne.
Trace kontrole.
Po prostu w nikogo już nie wierze, mam problemy.
Czekam na wizyte u doktorka już długo.
A jeszcze muszę czekać do Grudnia.
I to na co?
Pewnie na nic.
Bo nawet jak bym dostał leki, to one i tak mnie albo uzależnią, albo tylko będzie ok gdy będę je brał, a potem już back to normality.
Taki krótki wpis, teraz zakładamy maske, i bądźmy pozytywni.
Bo innaczej padne.
nie mam siły.
Gdzie, jak i pocoV2
Witam ponownie!
Wiem, że raczej nigt by się mojej deklaracji i kontynuacji jakiego kolwiek projektu nie spodziewał, więc proszę bardzo.
Z góry pozdrawiam wszystkich czytelników, i let's go!
Jak upłyneła tamta noc?
A no tak, że kręciłem się z boku na bok.
Babcia dała mi jakieś tandetne radyjko, doktórego mogłem sobie podłączyć słuchawki, ale w sumie co z tego?
Ja zawsze uważałem radia które w Elblągu odbierały za tandetne i nic niewarte.
Jedynie kiedy upragniona Eska się pojawiła, no to wtedy było fajnie.
Do czasu oczywiście, bo 7 lat później się zmieniłem, a ze mną moje gusta muzyczne.
Czyli kiedy włączyłęm tą Eske, i tylko 1 trap z 2017 usłyszałem, to sobie mówie, nieeeee!
Z godzine przebolałem te żałosne popy z tego i ostatnich trzech lat, i wyłączyłem ścierwo.
Już wcześniej podłączyłem laptopa do innego kontaktu, głupio łudząc się, że to coś zmieni.
No i z mieniło?
Chciałbyś Senterku.
Wtedy sobie przypomniałem, że mam swoją MP Trójkę.
Chociaż nie zaciekawy był tam repertuar, bo ile razy można słuchać tego samego na około?
No niestety, tak w podróży jest, chociaż w sumie jest to też zaleta gdyż jak się czego nie lubi, to można wtedy zmienić zdanie.
Po jakimś czasie słuchania tych samych trapów i JPopów, postanowiłem zasnąć.
Udało się.
Na następny dzień wstałem chyba wcześnie, dziewiąta max.
Zjadłem śniadanie, wypilłem kawe z babcią.
Porozmawialiśmy, a potem chyba gdzieś po chodziliśmy.
Następnie, przyjechał z pracy ukochany mej babci, o którym nie wspominałem bo jakoś tak wyszło.
Nazwijmy go Ryszard, tak dla zasady.
Zaczeło mi się tęsknić za kotką, więc poprosiłem abyśmy zajechali do sklepu żeby mi tam ktoś pozbył się sim locka.
Karte już miałem.
Wiecie ile kosztowało zdjęcie takiego sim locka?
Z 400 złoty prawie, bo niby jakieś extra zabezpieczenia były.
Takiej kasy napewno nie miałem, zkoro nawet na bilet nie było mnie stać.
Więc poprosiłem babcie, co by pożyczyła funduszy.
Ona, że niema tyle.
No to pojechaliśmy szukać routera co go można naładować i używać jak wifi.
Też niby za drogo, a z 170 zł tylko chyba kosztował.
Ja zdesperowany, wkurwiony na maxa.
No przecież jak to tak, na cały tydzień bez kotki?
Tej nocy poszedłem spać smutny.
Jeszcze najgorszy fakt który muszę tu uwzględnić, bo inaczej nikt nie ogarnie.
Babcia tej nocy poszła.
Gdzie?
A no pić.
Ma taki zwyczaj kiedy się czymś stresuje.
Co ciekawe to już drugi rok z żędu kiedy u niej jestem.
Co robiłem w ten czas?
śpiewałem, klnąłem na cały głos, rapowałem, tęskniłem.
Lamętowałem jakie te moje wakacje są pojebane.
Jak życie nie ma sensu.
No cóż, mam depresje.
Kiedy jestem zamknięty bez netu, bez czego kolwiek co może stymulować mój umysł i kreatywność, to po prostu definiuje mój stan awatar.
Polecam!
Jeżeli o babcie chodzi, to o drugiej chyba przyszła i po pieprzyła głupstwa, po płakała, i poszła spać.
Ja posiedziałem chyba do czwartej.
Słuchając jakichś nagrań na telefonicznym dyktafonie.
Chociaż one sprawiły, że uśmiech pojawił się na mej twarzy.
Jak wstałem za pierwszymrazem, było rano.
Jak na mój standard.
Nikogo nie było w domu, bo Ryszard w pracy a babcia gdzie?
No chyba nie muszę mówić.
Co najlepsze, byłem zamknięty pod kluczem i gdybym się nie zoriętował gdzie jest jedzenie, to bym chodził głodny jeszcze przez godziny.
Po długim czasie, zdecydowałem się zadzwonić po gliny.
Tak, serio.
Już nie mogłem.
No i co?
Wyśmiali mnie:
@"Proszę pani, ja jestem pod kluczem!"
"No to proszę zadzwonić po ślusarza!"
Teraz jak na to patrze, to niezła beka była.
Ale wtedy, nie wiedziałem jak z tą babą rozmawiać.
Mówie, mam 16 lat kobieto, niema wifi, nie ma niczego.
Przyjechałem z zagranicy.
Co ja mam zrobić?
No niestety, guwno mogłem.
Ale co ja żem sobie myślał, że rozpierdolą drzwi na me życzenie?
Tak mineły godziny, i przyszedł wkońcu Ryszard.
Po nażekał na babe, ale ją kocha, więc na tym się skończyło.
Nie było jej cały dzień, a ja musiałem zrobić coś, czego nigdy nie robie.
Czyli włączyć telewizje.
Tej nocy jednak spałem słodko z tego co pamiętam.
Obudziłem, się, i słyszałem że babcia jest w kuchni.
Odetchnąłem świerzym powietrzem i się z nią przywitałem.
Udałem się do toalety, kiedy wróciłem chciałem jeszcze po leżeć.
Ta mi mówi:
"Idź spać jeszcze kochanie."
Fajw minyts lejter, zamykają się drzwi, na klucz.
Ponownie!
Wtedy naprawde mi odbiło.
Już niechce opisywać, naprawde.
Ale jednak pojechałem sobie z Rysiem potem do lasu, to się troche zrelaksowałem.
Jeszcze do sklepu, po piwko i chipsy.
Jakimś cudem, gdzieś skądś miałem chyba jakieś łącze.
Naprawde nie ogarniam jak to się stało, ale dostałem powiadomienia na messengerze.
Od kotki, od mamy…
Tak bardzo chciałem odpisać.
Tęskniłem za kotką, ona pisała, że bym sie dobrze bawił, że mnie kocha, etc.
Też musiałem zadzwonić do mamy i powiedzieć co tu sie odpier…
I żeby mnie z tąd zabrała, chociaż by nie było jak;xdd
Wtedy to nie miało znaczenia.
I wtedy pomyślałem, no przecież!
Poszedłem do sąsiada na dole.
On przecież miał wifi.
Poprosiłem żeby dał dostęp, no i dał.
Jedyny problem, to tylko działało nazewnątrz i na schodach.
Już w mieszkaniu shit.
Więc co zrobiłem?
Oznajmiłem:
"Zaraz wracam!"
I przysiadłem sobie w połowie schodów.
Spędziłem tam z godzinkę.
Popisałem troche z kim trzeba, ale i tak nie wystarczało.
Tyle dobrego, że to miała być ostatnia noc w takim stylu.
Wkońcu musiałem wrócić do domu, i dostać zjeby, że po cholere tam siedzieć, że co ty robisz.
że coś tam coś tam.
Staroświecki Ryszardzik nie ogarniał w ogóle co to jest wifi.
Ale się mądrzył, bo on tak lubi.
Na następny dzień, babka mnie obudziła.
Była w sumie trzeźwa, i lecząca się z tego czegoś.
Postanowiła, że pojedziemy do przyjaciół.
No to pojechaliśmy, ale kródko mówiąc znowu się z piła.
Musiałem zapłacić za taxi do domu, a przecież fundusze jeszcze drobniejsze były.
No i co potem?
Dramat!
Chciałem wyjść na schody albo na zewnątrz chociaż aby popisać, zwłaszcza, że kotka miała wtedy niezły problem, i serce pękało.
Ale nieee kurwa!
Nie wyjdziesz!
Bo co?
Bo tak!
No przyznam, wkońcu sie popłakałem, bo ile można.
Klnąłem na wszystkich.
Miałem gdzieś konsekwęcje.
I mówie do babki, daj mi zadzwonić na messengerze do mamy chociaż.
A co powiesz?
To co mam powiedzieć.
Poskarżysz sie?
No raczej.
To nie zadzwonisz.
I tak przez 15 minut.
Wkońcu zadzwoniła.
Nie miałęm siły z mamą rozmawiać, a babka udaje że wszystko jest ok.
Matka chyba się nie domyśla.
Wtedy nadeszło wybawienie.
Krzysiu przyszedł, i poprosiłem go żeby nauczył babke jak się włącza hotspoty.
No i włączyła.
Teraz już wkońcu mogłem wszystko!
I ogarnąć kotke, i porozmawiałem normalnie z mamą.
Co najlepsze, jak net był to wkońcu byłem szczęśliwy, więc sie z nimi pogodziłem żeby mieć święty spokój.
Potem za kilka godzin pojechaliśmy do maka.
Babka była w sumie trzeźwa, ale zmęczona czy coś.
Pojechaliśmy, kotka już spała.
W sumie sory, że tak często jest tutaj uwzględniana, ale to część mojego życia więc.
Kontynuując, nie spałem w nocy.
Najpierw rozmawiałem z kobietą która się właśnie obudziła, to było z 5 godzin chyba.
Potem jeszcze na youtubie coś słuchałem.
Może jednak zasnąłem?
Na dwie godzinki czy coś.
Potem już miałem wyjechać do innej cioci.
Dzięki bogu!
I tak narazie zakończe ten rozdział.
Mam nadzieje, że sie podobał;xd
Gdzie, jak i poco
Witam.
Czasu minęło owszem dużo.
Jednak nie z własnej inicjatywy raz kolejny porzuciłem bloga.
Było to bardziej związane z faktem, że znowu poraz setny wysypał się kompiuter, i to tak na poważnie.
A no, to było tak.
Wyjaździk od Tito, i niebawem wyjazd na dworzec autobusowy.
I tu była niezła beka bo chciałem kierowcy dać paszport zamiast dowodu.
No musiałem, przecież ja jestem bardziej gość niż tubylec w polsce na ten momęt;xd
On mówi, że to niby nie zgodne z przepisami czy coś.
A ja przecież niemam dowodu i co kurwa mam pokazać?
Tak, akurat wtedy się z irytowałem.
Lecz nagle przyszła mi z pomocą Magda!
Tak, Magda.
Nie Magmar.
Chociaż to by była ciekawa alternatywa, mm.
Na czym to ja, aha.
Już wiem.
Wybawiła mnie Magda, której nie miałem jeszcze przyjemności poznać.
Przyznaje, keshu nie miałem za dużo i pokusiła mnie zniszka.
Jednak bez dowodu osobistego czy legitymacji mogłem sobie jedynie pomarzyć.
Kupiła mi bilet, i to chyba normalny co kosztowało z 60 zł przynajmniej z tego co pamiętam.
Chociaż jakimś cudem tego z początku, nie zauważyłem, bo mówiła żebym się nie przejmował i kontynuował wycieczke na tyły autobusu.
No to czemu nie, udałem się, żadnego chama laseczką nie przywitałem bo miałem szczęście.
Magm, znaczy się Magda troche zemną pokonwersowała, zabardzo już nie pamiętam oczym bo to z 2 miesiące temu było.
W każdym razie było elegancko.
Panna młoda to chyba była co na miesiąc miodowy udać się miała czy coś.
Z mego stylu pisania może wynikać, że wyobraźnie mam bójną, ale nie.
Po prostu lubie taki styl.
Wracając do tematu, podróż przebiegła miło, zwłaszcza, że okazało się że internetu mobilnego zostało, i z moją kotką popisać mogłem.
Troche romantyczności nie zaszkodzi, i tak upłyneło kilka godzin.
Szanowna Magda oznajmiła, że już Elbląg widać w oddali, więc pożegnałem moją piękną na jakiś czas, i ogarnąłem się.
Lol, tak to chyba naprawde jeszcze nie napisałem w życiu.
Na dworcu, przywitałem się z mamą mego ojca.
Ucieszony byłem, a jak że.
Po gorącym powitaniu udaliśmy się na lody nad kanałem Elbląskim.
Upał był, to była wymówka na wszelakie specjały.
A najlepsze, że to jakieś chyba domowej roboty czy coś w tym stylu bo świerze i jeszcze z kawałkami owoców w środku, takie się wydawały świerzo zrobione, że ze 4 gałki zjadłem.
A co, nie wolno?
Potem, udaliśmy się na spacerek.
konwersowaliśmy na wszelakie tematy.
Pytałem o populacje Chińczyków w polsce, opinie na temat tych, których nazwy wymawiać nie można bo nazwanym jest się homofobem.
Takie troche dziwne i zróżnicowane tematy, ale cóż, taki już bywam czasami.
Kiedy zajechaliśmy do domu, był już w sumie czas na kolacje.
Więc sobie zjadłem.
Wiedziałem, że kotka pójdzie niebawem spać bo 5 godzin do przodu, więc troche jeszcze po cieszyliśmy się sobą.
Powiedziała, żebym się dobrze bawił i nie zawracał sobie nią głowy.
Niewiem w sumie czy żeczywiście tego chciała, ale znając ją to nie;xd
Co prawda nie miałem takiego zamiaru, i chociaż kilka godzinek dziennie z nią po pisać czy po dzwonić chciałem, niestety moje plany zostały pokrzyżowane.
Przez kogo?
Ahh, no nie stety głupio będzie mi przyznać, że i przezemnie, i przez babcie, i przez nie wiem co.
Tego samego wieczoru skończył sie mobilny net.
Babcia staroświecko wifi nie miała.
Chociaż chciałem sobie pograć na laptopie czy posłuchać muzyki przed snem.
Ale no cóż, wcześniej wspomniany kompiuter nie chciał mi w tym pomóc.
Odpalić się odpalił, lecz to, że kompiuter się odpali nieznaczy od razu, ze Windows pójdzie w jego ślady.
Przepraszam moi drodzy, ale pewna osoba prosi abym się nią zajął.
Chyba już wiadomo ktoto.
Lecz mam wiele więcej do opowiedzenia, bo to zaledwie początek.
Jak zawsze, dzięki za podejście z humorem do mego pisania, i za czytanie.
Jak ktoś ma ochote dowiedzieć się what's next, to zapraszam do komentowania!