Kategorie
Z życia Sentera

Co mam na biurku, czyli nominacja od Zuzler

Witam, oryginalne założenie miało być trochę inne, ale podrasowałem je pod swoje warunki, co też wyjaśniam w nagraniu.
Pozdrawiam.

Kategorie
Z życia Sentera

A może by tak intro do podcastu o J-popie?

Tym razem przychodzę do was z czymś już zmontowanym, co jest żadkie, bowiem Senter jest artysta, a realizator ze mnie taki, jak z koziej dupy trąba, a przynajmniej nie jara mnie to jak samo komponowanie czy nagrywanie zwrotek, no ale cóż.
Jest sobie takie fajne intro i chcę je wam zaprezętować 🙂
Było ono stworzone na potrzebę podcastu który trwał prawie godzinę, a nazywał się on cherry blossom aroma, czyli mówiąc wprost, zapach kwitnącej wiśni, który to towarzyszy mi przez życie i nadaje mu sens 🙂

Kategorie
Z życia Sentera

Kocham wakacje! Edycja 2022

Kocham wakacje!
Jestem w swoim żywiole, dobrze się bawię, powróciłem do nagrywania muzyki, tym samym wkładając w nią więcej pasji i energii niż dotychczas.
Pogoda piękna, ja jestem akurat fanem żaru lejącego się z nieba, mam czas dla siebie, więc też częściej zdarza mi się gotować a i perfumy jeszcze jakieś sprzedać których się w koledżu sprzedać nie udało 😀
Znowu też chętnie czytam, w ogóle mam strategię na czytanie, żeby zwiększyć efektywność określenia przyjemne z pożytecznym. Raz czytam książkę psychologiczną, a potem na przykład sięgam po książkę z gatunku Fantasy czy ogólnie jakąś elegancką fikcję. Ameryki tym na pewno nie odkryłem, ale to działa!
Lecę w Sobotę do Polski, co bardzo mnie motywuje do życia. Chcę się tradycyjnie zobaczyć z ciocią na wsi, z babcią w Elblągu, w ogóle mówiła ona, że zarezerwuje nam pobyt nad jeziorem w jakimś pensjonacie czy innym tego typu przybytku na 2 tygodnie, więc brzmi to dla mnie spoko, bylebym kupił Polską kartę i sory, numer Polski też będę nowy miał, bo małe ustrojstwo się już dawno zgubiło 🙂
Chcę też odwiedzić Titomatona, przyjaciela mojego i brata od kołyski praktycznie, bo zwłaszcza na żywo, spędzać z nim czas bardzo lubię. Zuzlerową też mam zamiar odwiedzić, może nawet z Puszkinem jednocześnie? Były takie pomysły! 🙂 Zobaczyć się z Paulinuxem, bo zawszę przed nią umykam na paluszkach z jakiegoś powodu, a właściwie mam powody, ale usprawiedliwiał się nie będę 😀
Daszka też chętnie odwiedzę, mam towar dla niego, przemycony w pudełkach po kasetach. W sensie będzie przemycony, bo jeszcze nie jest. Hehe, dobra, już nie sypię na samego siebie, bo to i tak nie do końca prawda, chociaż może jednak jest? Któż to wie?
Oczywiście Lolę chętnie ponownie odwiedzę, bo ostatnio widziałem się z nią zdecydowanie za krótko. W ogóle bardzo fajnie wspominam ten czas, zwłaszcza naszą wizytę i zjednoczenie z Tito. No cóż, dużo by jeszcze pisać, na przykład o krypto, że zajebisty teraz czas aby kupować, polecam! Było kupowane trochę ostatnio, więc czekamy na koniec krachu i recesji, jak i na przyzwoite zyski!
Pozdrawiam!

Kategorie
Z życia Sentera

Przywieźliśmy medale

Mój pierwszy turniej i przywiozłem bronzowy medal.
Atmosfera była wyśmienita, wygraliśmy 2 mecze a i 2 przegraliśmy XD
Mogę jednak stwierdzić, że dużo się nauczyłem a to najważniejsze. Chodzi mi o technikę rzutu, blokowanie karniaków…
Właśnie! Udało mi się obronić 2 karniaki, strzeliłem też 2 gole.
Dróżyn było 5, myślałem, że będzie więcej. W każdym razie ani czwartego ani piątego miejsca nie zajeliśmy, więc i tak się cieszę. Na drógim miejscu były dzikusy z Birmingham, bardzo doświadczona banda, a na pierwszym dróżyna, która w ogóle nie pasowała do turnieju nowicjuszy, ponieważ mieli oni naprawdę doświadczonych graczy i wszystko bronili. Z rzucaniem już było u nich gorzej, ale zawsze jakoś przechodzili dalej i nawet dzikusów z Birmingham pokonali.
Mogę się jednak pochwalić, że wygraliśmy z Walią Połódniową 12 do czterech, czyli o połowe więcej bramek niż jakakolwiek inna dróżyna która z nimi grała.
Chciałbym też pochwalić Longshoota, który to oprócz medalu, został ogłoszony czołowym strzelcem dnia. Strzelał on bardzo potężnie i duuużo. Wszyztkie przeciwne dróżyny się go bały, gdyż jego rozbieg był imponujący, a strzały na bramkę mordercze, co sprawiło, że prawie żadne niezostały obronione, dlatego nawet dzikusom z Birmingham honorowego gola strzeliliśmy, a właściwie zrobił to właśnie on.
Nasz trener był zadowolony i wygląda na to, że chętnie zabierze nas na kolejne zawody.
Profit!

Kategorie
Z życia Sentera

Mamy dach nad głową

Mamy dach nad głową, mamy dostęp do jedzenia i ciepłej wody.
Możemy sobie pozwolić na jakieś pomniejsze przyjemności, a jak się oszczędzi to i nawet większe.
Tak dla przykładu, kupiłem wczoraj maszynkę od Philipsa. Nazwy nie pomnę i nie uważam, że ma to w tym momencie jakieś znaczenie.
Mówię sobie zawsze, że jak uzbieram trochę pieniędzy to kupię to i kupię tamto, ale czym więcej tych pieniędzy na koncie, tym chętniej chcę je oszczędzać, albo nie zawsze jest pomysł na co je właściwie wydać.
Pomysły są wtedy, kiedy czegoś zrobić nie można. Tekst utworu kształtuje się w głowie podczas okresu, w którym powinniśmy spać, chcemy coś nagrać to nie mamy sprzętu, albo niepodłączony.
Właśnie, audio interface miałem sobie kupić i co, znowu musiałem wydać na co innego, tak jeszcze dla przykładu mini lodówkę, bo z publicznej kradną jak za komuny. Longu ma swoją, a ja bałem się kupić pierwszy, bo różne oceny one mają online i nigdy nic nie wiadomo. Wiem, to nie brzmi jak ja, ale kurdę bałem się. On z siostrą poszukał i zdecydował się na Jakąś czterdziesto-pięcio litrówkę z chyba dwiema pułkami, cudo. Chłodzi i robi swoje znakomicie, a i zanim kto co pomyśli, to do żarła potrzebuję, a nie do alko. Chociaż kilka piw ostatnio zamówiłem z Angielskiego odpowiednika biedry tak na week endzik 😀 Wolę rum czy w ostateczności wódkę, no ale cóż, niebyło.
A propos żarełka właśnie, to kupiłem kilka paczek sera królewskiego i gołdy w plastrach, podwawelskiej trochę, jakieś parówki, chyba Berlinki, majonez winiary, cebulę, świeży ogórek i takie różne dodatki. Lepiej już żebym sam robił sobie kanapki, niż jadł codziennie to co serwują w TZW. Bistro, a Paulinux która przecie była na RNC świadkiem, że mogłoby to być lepsze jedzenie pod kontem dietetycznym i nawet smakowym, bo wszystko takie wyzute ze smaku mam wrażenie. Curry nie ostre, to spaghetti to jest takie kupne w smaku albo zbytnio Angielskie jak na moje kubki smakowe. Tłuste, dużo jakichś burgerów i innych wrapów też, a to nie podstawówka, że takie coś by mnie jarało.
Wracając do interface i temu podobnych to Scarlet 2 i 2 chcę sobie kupić na razie, bez szaleństw. Jest taka świetna zniżka, która obowiązuje na całym świecie chyba, bo Nuno wypróbował w Polsce i działało. W każdym razie, jeżeli użyje się swojego emaila studenckiego przy zakupie, to mamy 25% zniżki, bez ściemy. Nauczyciel mi o tym powiedział i ja osobiście bardzo chętnie skorzystam. Już miałem to zrobić w tym miesiącu, ale cóż. Stoję z kasą na tyle dobrze, że jak przyjdzie renta w następny czwartek to jakoś w Lutym kupię bez problemowo. Na razie po prostu nie mogę sobie pozwolić biorąc pod uwagę inne wydatki i chęć zatrzymania kilku stówek przy sobie do tej renty.
Jeżeli o mikrofon chodzi to marzę o AKGC414, ale jak na razie to jakiegoś ShuraSM58 zapewne ogarnę, chciałbym SM7B, ale podobno nie brzmiałby na moim głosie dobrze, takie stwierdzenie przyjacielskie 😀
Chodzi o to, że mój głos ma raczej ciemne brzmienie i mam problemy z sz cz, ć, to moje s jest jakieś takie podobno mało wyraźne a i mój głos nie jest na tyle naturalnie niski, żeby zrobić cudowny proximity effect.
No ale cóż, przetestuję kiedyś, jeżeli nadarzy się jaka okazja i to tyle, bo mógłbym jeszcze pisać a pisać.
Następnym razem może coś bardziej emocjonalnego, duchowego a może i skłaniającego do refleksji?
Teraz smacznej kawusi rzyczę, cześć.

Kategorie
Z życia Sentera

Ślub zaaranżowany

Witam!
Nie, nie jest to jedno z tych odjazdowych opowiadań, które lubię pisać od czasu do czasu.
Właśnie czasu mi brakuje, od co.
Mam dzisiaj fryzjera i wypad do sklepu, po jakiś bardziej elegancki ubiór. Pomimo mojego raczej radykalnego odcinania się od stereotypu rapera z podbloku, kibola, dresiarza i narodowca, który szuka dymów, zamiast rzeczywiście przysłużyć się ojczyźnie, lubię w dresach, czy innym luźnym materiale chodzić.
Przychodzi jednak czas, w którym warto sięgnąć po coś w znacznym stopniu dystyngowanego.
Tutaj się mój wstęp kończy, na księdze pochwał streściłem do czego piję.
Kiedyś miałem kierowcę, który przywoził mnie do szkoły i odwoził do domu. Nieraz z nim rozmawiałem na wszelakie tematy, chociaż bariera językowa była, nie powiem.
Miałem ja do czynienia z ludźmi z różnych zakątków świata, więc w większości przypadków mi to nie przeszkadzało.
W jeden z takich dni właśnie jechaliśmy sobie do szkoły i tok naszej rozmowy zszedł na przyszłościowe tory.
Ojca niema, żeby o takich rzeczach rozmawiać z jakim bliskim mężczyzną, a z nim znałem się przez 3 i pół roku i niejedno przerobiliśmy.
Mówiłem mu o moich planach i nadziejach, jedną z nich będąc oczywiście moje marzenie założenia Własnej rodziny.
Znalezienie sobie miejsca, gdzie będę się czuł bezpiecznie i gdzie wspólny wkład przyniesie efekty kierując się ku zdrowej, komunikatywnej i silnej strukturze ludzkiej, w której każda z osobna jednostka jest ważna.
Brzmi jak ideał a jednak, dlaczego nie dążyć do tego, żeby jak najbardziej się do niego zbliżyć?
Nie chodzi przecież o udawanie, że wszystko jest ok, kiedy ok nie jest.
Pewnie niejeden z nas marzy o czymś, czego niema. Może chociażby o zdrowym, kochającym modelu rodzinnym który teraz bywa poszarpany jak nasza historia. Jak to kiedyś rapował Sokół, "Od narzekania nie wyzdrowiał jeszcze nikt," staram się tego trzymać. Już za wiele razy poddałem się i pozwoliłem, aby zwątpienie innych dyktowało moim losem.
Patrzałem później na to jakie szczęście przychodzi do innych i żałowałem. Widać, że to nie tylko puste słowa i nawet kiedy głównym celem takich na przykład speakerów motywacyjnych jest zarobić, to i tak to, co mówią o determinacji i niepoddawaniu się ma jakiś sens, bo co, lepiej słyszeć poddaj się, nic nie znaczysz? Nie widać różnicy? Z resztą osoby, które tak mówią same jakoś doszły do pozycji, w której zarabiają i chyba nawet lubią, to co robią, więc coś musi w tym być.
Wracając jednak do głównego wątku, otworzył się Pan kierowca i zaczął opowiadać o swoim dzieciństwie i o tym, jako młody chłopak został zapoznany z pewną kobietą, która miała zostać jego żoną.
Słowo klucz, "miała," ślub to był mianowicie zaaranżowany pomiędzy dwoma zaprzyjaźnionymi rodzinami.
Pytałem go wtedy:
"Przecież niemieliście nad tą decyzją kontroli! Jak się z tym czułeś? Dlaczego nie oponowałeś?"
On powiedział, że szanował wybór rodziców.
"Wiedziałem, że chcą dla mnie jak najlepiej."
Jest to na nasze nowoczesne standardy nie do pomyślenia, ale on miał bardzo dobitny i ciekawy argument, który chcę wam streścić.
Powiedział, że nie mając wyboru, musiał skupić się na poznaniu swojej żony. Na zaakceptowaniu jej, jaką jest. Razem przechodzili przez lepsze i gorsze momenty, a to ich wzmacniało i przybliżało do siebie. Ostatecznie był gotowy powiedzieć, że szczerze ją kocha. Dodał na koniec, że śluby zaaranżowane to jedyny sposób, aby naprawdę nauczyć się i zrozumieć, co to jest miłość.
Dla kontekstu dodam, że był on Muzułmaninem, chociaż pewnie się domyśliliście.
No i co wy na to?
Można im zarzucić barbarzyńskie zwyczaje, brak wolności, dyktaturę, a jednak ostatecznie żyją ze sobą już kilka dekad, żartują sobie, przekomarzają się, rozumieją się bez słów, a żadna ze stron ani przez chwilę nie wydawała się być pod żadną presją.
Wiem o tym, jego żonę też znałem.
Usmażyła mi kiedyś takie dobre placki z kurczakiem i ostrym, Pakistańskim sosem 😀
W każdym razie jest wiele argumentów przeciw jak na przykład fakt, że czasy się zmieniły, chociaż w tym przypadku to niekoniecznie prawda. Gdyby mieli szanse, poznaliby może osoby, które w bardziej znaczący sposób wpłynęłyby na ich życia. Tylko czy oni by tego chcieli? Może woleli spokojne życie? Takie jak to, które wiodą sobie teraz?
Umielibyście się w obiektywny sposób odnieść do tego, co powiedział?
Jak zwykle wybaczcie moją ubogą, biedną Polską pisownie i dzielcie się swoimi opiniami co do tej indywidualnej historii czy ogólnego zjawiska zaaranżowanych ślubów w komentarzach!
Zostawcie też subskrypcje i lajka! A nie, to nie ta platforma XD

Kategorie
Z życia Sentera

Wdzięczna rozkmina o ludziach w moim życiu

Często mój umysł podświadomie stara się mi wmówić, że prawie każdy mnie nienawidzi, nieszanuje, ma w obec mnie jakieś negatywne intęcje, etc.
Dlatego bliscy mi wiedzą, że jestem lekko świrnięty i właściwie to z regóły trudno zemną podtrzymywać cokolwiek, bo potrafię nieodpisywać tygodniami, zaszywać się, mieć smutaśne czy pełne rozgoryczenia epizody i tak dalej.
Ostatnio w tej dziedzinie lepiej, ale z kolei prawie nigdy niemam czasu, bo studia, można mój teraźniejszy etap edukacyjny tak chyba nazwać.
Teraz jednak mam tydzień wolnego i po wstaniu z łoża, prysznicu, śniadanku z solidnym zakończeniem w postaci kawki, chcę zabrać się do tego i owego, trochę ponadrabiać.
Tylko, że to nie o tym, wstęp mamy już za sobą.
Chciałem podkreślić, że pomijając zagrywki mojego umysłu, to mam w okół siebie wspaniałych ludzi.
Ludzi, którzy wiele dla mnie znaczą i w każdej dziedzinie mojego życia jest ktoś, kto dzieli się zemną radością która emanuje z pasji nas łączących.
Ma to jakiś sens?
Niewiem, ale tak to odczuwam.
Mianowicie, znam ludzi z którymi mogę porozmawiać o wszystkim, którym można zaufać.
Znam ludzi z którymi się dobrze bawię, mam możliwość czucia się komfortowo i otworzenia się przed nimi dzieląc się tym, co mnie buduje i co jest dla mnie ważne.
Znam ludzi z którymi tworzę, nagrywam, dyskutuję o realizatorcę, o słuchowiskach, o memach, o wszelakich gatunkach muzycznych, etc.
Znam ludzi którzy są mądrzejsi, bardziej obyci w wiedze i chętni podzielenia się nią. Którzy zdają się wemnie wierzyć.
Znam ludzi z którymi się bogacę, z którymi zarabiam i wymieniam spostrzeżeniami co do krypto i wielu innych aspektów finansowo inwestycyjnych, wiedząc, że mamy podobne wizje.
Znam ludzi z którymi mogę się czuć bezpiecznie politycznie, którzy szanują i rozumieją moje poglądy. Daje to jakąś nadzieje a propos dzisiejszego społeczeństwa.
Znam ludzi, z którymi mogę bez żałosnych osądów czy bezmyślnego szufladkowania wypić czy zapalić to co dobre od czasu do czasu, umilając sobie życie na jeden z tysiąca innych sposobów w które to robie.
Znam ludzi z którymi mogę poszaleć na dworze, i po odwalać akcje jak to się robiło w latach 80s i 90s, naprzykład, chociaż to raczej nowa kategoria, nie powiedział bym, że jest tak od lat. Co niezmienia faktu, że cieszy mnie ona bardzo.
Jest tak samo z piłką nożną.
Ostatecznie, perfumy. Są ludzie, w tym i moja mama, z którymi mógłbym rozmawiać o perfumach godzinami 😀
Którym chwalę się moją coraz to więkrzą ich kolekcją i trudno by było, żebym niezapytał o coś z perfumami związanego chociaż raz dziennie.
Proszę bardzo, to była moja lista która tutaj się niekończy.
W każdym razie, chciałbym z serdecznością podziękować tym osobą i mieć nadzieję, że będziemy trwać w naszych przyjaźniach przez dekady.
Dobranoc!
#Fak maj toporny Polski 😛

Kategorie
Z życia Sentera

Sprawozdanie z koledżowego żyćka 8 Września 2021

Hej hej!
Minęło już kilka dni, a ja mogę z ręką na sercu powiedzieć, że czuję się naprawdę zajebiście.
Poznałem kilku ziomeczków o różnych usposobieniach, narodowościach i powiedzmy klasach społecznych.
Z jednymi piłem whiskey, a z innymi prowadziłem rozmowy na głębokie tematy.
Na szczęście trasy kampusowe wchodzą mi bardzo szybko, więc jakoś nadmiernie się nie stresuję, a w prost przeciwnie. Zachęca mnie to i ośmiela do podejmowania coraz to trudniejszych wyzwań.
Obiady i kolacje są znośne, a mój pokój przypadł mi do gustu.
Ostatnio musiałem coprawda zmywać pajęczyny z okna bo mało tu sprzątali przedemną jak widać, ale co tam.
Wykonanie tegosz opierało się na stylu średniowiecznym, czyli gorącym wiadrem za okno jak pomyjami na ulice XD
Oczywiście, było to robione o piątej rano, żeby nie było.
Mój plan zajęć jest niedorobiony co było do przewidzenia, dlatego też przez pierwsze kilka tygodni właściwie nie zawszę mogę być pewien, że lekcja w tym a tym pokoju będzie właśnie tam. Pomocne, prawda?
Ostatecznie, chciałbym poruszyć zjawisko psychologiczne z którego zdałem sobie sprawę u siebie podczas tych kilku dni, które jak zauważyliście z mojej minimalnej obecności w środowisku, potrafią być dłuuuugie.
Mianowicie, kiedy jestem sam w pokoju, albo nawet gdziekolwiek w koledżu i wiem, że nikt mi nie pomoże, że coś trzeba zrobić i to najlepiej samemu, to wtedy bardzo łatwo mi to przychodzi.
Włącza się u mnie swego rodzaju instynkt przetrwania i prędzej czy później udaje mi się wymyślić na to coś sposób.
Mam tu na myśli aspekty takie jak orientacja, robienie sobie śniadania i ewentualnie jakieś generalne porządki, gdzie niektóre z czynności się do nich wliczające nie były nigdy praktykowane lub nie były robione za dobrze.
A jednak, nie tutaj!
Niewiem dlaczego czuję się tak dobrze i pewnie, ale lubię ten stan.
Miałem pewność, że ogólno koledżowe podejście i umiejętności które posiadają ludzie tu pracujący mi bardzo pomogą i wpłyną na mnie pozytywnie.
Nie myliłem się, jak widać.
Pozdrawiam!

EltenLink