To nie narzekanie, bardziej refleksja a właściwie fragment, którym chciałem się z wami podzielić, bo mogę:
Kiedyś myślałem, że jakiś kraj, jakaś kobieta, jakaś ideologia są tymi prawdziwymi, lepszymi od innych, że w nich znajdę miłość, szczęście i spokój. Rozumiesz? A to jest gówno prawda. Co z tego, że jakieś kawaii Japonki śpiewają o różowych motylach i tryskają radością, jakby wypiły litr kawy, skoro tak nie jest i nie będzie?
17 odpowiedzi na “Krutko i na temat”
A dlaczego właściwie ma nie być?
A dlaczego ma być? Czyżby nagle zaczęła istnieć oaza spokoju bez wojen, kryzysów gospodarczych, bez martwienia się o rachunki, przetrwanie, gdzie każdy znajdzie idealną miłość, będzie zdrowy bez traum, bez chorób, gdzie na każdy problem znajdzie się rozwiązanie, nawet te bardziej abstrakcyjne problemy?
Nie ma takiego miejsca, ani ideologii, nie ma miejsca na idealizm a szkoda, bo tęsknię za nim czasami, ale mam wrażenie, że staję się coraz większym skurwielem, bo nic w co wierzyłem, nie okazało się prawdą 😀
Nie boli mnie to jakoś, nie dziwi nawet, ale szkoda tak czy inaczej.
Wyidealizowałeś sobie pewne ormy i zachowania innych. Niestety, świat brutalnym jest.
Tak, właśnie. Szukałem nadziei tam, gdzie nie mogło mnie być, gdzie mogłem sobie marzyć i przekolorowywać różne zjawiska.
Czyżbyś obejrzał matriksa?
Nieee haha. Jakoś tak mnie naszło po prostu.
A wiesz co? W sumie masz rację. Tylko to od Ciebie zależy, którą z nieidealnych kobiet ostatecznie wybierzesz, na którą z zakłamanych partii zagłosujesz albo w jakim głupim kraju jednak osiądziesz. A może nie zrobisz żadnych z tych rzeczy. Bardzo wiele zależy od Ciebie, czy to Ci się podoba, czy nie.
Również to, czy sam sobie pozwolisz zeskurwieleć, czy jednak uznasz, że któraś z kilkudziesięciu etyk jest godna, by się nią kierować. Tylko jak w nic nie wierzysz, nawet dajmy na to w iskrę człowieczeństwa w innych ludziach, to niezeskurwielenie mimo tego to chyba niesamowity wysiłek.
Też pytanie, czy bycie skurwielem znaczy bycie obiektywnie złym człowiekiem, czy po prostu kimś, kto ma wszystko w dupie, bo nie warto robić czegokolwiek dla kogokolwiek.
I teraz pytanie, czy to jakaś szczególna różnica.
Moim zdaniem jest różnica, bo jedno krzywdzi bardziej, drugie mniej.
Ponoć wszystko w dupie mają tylko psychopaci.
Też fakt, że możemy stwierdzić, że mamy wszystko w dupie, a siłą rzeczy coś nas może ruszać. My co jedynie możemy się temu opierać.
A co to znaczy bycie obiektywnie złym? I dlaczego to mienie wszystkiego w dupie nie jest złem?
Z mojej definicji bycie obiektywnie złym to popełnienie na kimś gwałtu, zamordowanie kogoś z premedytacją, włamanie się do czyjegoś domu i perfidne kradnięcie wszystkiego, co można sprzedać, raczej te cięższe przypadki, ale w sumie moglibyśmy się tak rozwodzić nad tym. Generalnie może zostańmy przy tym, że kiedy wiemy, że naszym działaniem wyrządzimy komuś krzywdę lub szkodę, to jest obiektywnie złe.
W sensie wiemy o tym, a nadal w to brniemy.
Ale wiesz jak to było – myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem. 😛