Kategorie
Przebłyski świadomości, czyli co tam w moim życiu się dzieje

Ślub zaaranżowany

Witam!
Nie, nie jest to jedno z tych odjazdowych opowiadań, które lubię pisać od czasu do czasu.
Właśnie czasu mi brakuje, od co.
Mam dzisiaj fryzjera i wypad do sklepu, po jakiś bardziej elegancki ubiór. Pomimo mojego raczej radykalnego odcinania się od stereotypu rapera z podbloku, kibola, dresiarza i narodowca, który szuka dymów, zamiast rzeczywiście przysłużyć się ojczyźnie, lubię w dresach, czy innym luźnym materiale chodzić.
Przychodzi jednak czas, w którym warto sięgnąć po coś w znacznym stopniu dystyngowanego.
Tutaj się mój wstęp kończy, na księdze pochwał streściłem do czego piję.
Kiedyś miałem kierowcę, który przywoził mnie do szkoły i odwoził do domu. Nieraz z nim rozmawiałem na wszelakie tematy, chociaż bariera językowa była, nie powiem.
Miałem ja do czynienia z ludźmi z różnych zakątków świata, więc w większości przypadków mi to nie przeszkadzało.
W jeden z takich dni właśnie jechaliśmy sobie do szkoły i tok naszej rozmowy zszedł na przyszłościowe tory.
Ojca niema, żeby o takich rzeczach rozmawiać z jakim bliskim mężczyzną, a z nim znałem się przez 3 i pół roku i niejedno przerobiliśmy.
Mówiłem mu o moich planach i nadziejach, jedną z nich będąc oczywiście moje marzenie założenia Własnej rodziny.
Znalezienie sobie miejsca, gdzie będę się czuł bezpiecznie i gdzie wspólny wkład przyniesie efekty kierując się ku zdrowej, komunikatywnej i silnej strukturze ludzkiej, w której każda z osobna jednostka jest ważna.
Brzmi jak ideał a jednak, dlaczego nie dążyć do tego, żeby jak najbardziej się do niego zbliżyć?
Nie chodzi przecież o udawanie, że wszystko jest ok, kiedy ok nie jest.
Pewnie niejeden z nas marzy o czymś, czego niema. Może chociażby o zdrowym, kochającym modelu rodzinnym który teraz bywa poszarpany jak nasza historia. Jak to kiedyś rapował Sokół, "Od narzekania nie wyzdrowiał jeszcze nikt," staram się tego trzymać. Już za wiele razy poddałem się i pozwoliłem, aby zwątpienie innych dyktowało moim losem.
Patrzałem później na to jakie szczęście przychodzi do innych i żałowałem. Widać, że to nie tylko puste słowa i nawet kiedy głównym celem takich na przykład speakerów motywacyjnych jest zarobić, to i tak to, co mówią o determinacji i niepoddawaniu się ma jakiś sens, bo co, lepiej słyszeć poddaj się, nic nie znaczysz? Nie widać różnicy? Z resztą osoby, które tak mówią same jakoś doszły do pozycji, w której zarabiają i chyba nawet lubią, to co robią, więc coś musi w tym być.
Wracając jednak do głównego wątku, otworzył się Pan kierowca i zaczął opowiadać o swoim dzieciństwie i o tym, jako młody chłopak został zapoznany z pewną kobietą, która miała zostać jego żoną.
Słowo klucz, "miała," ślub to był mianowicie zaaranżowany pomiędzy dwoma zaprzyjaźnionymi rodzinami.
Pytałem go wtedy:
"Przecież niemieliście nad tą decyzją kontroli! Jak się z tym czułeś? Dlaczego nie oponowałeś?"
On powiedział, że szanował wybór rodziców.
"Wiedziałem, że chcą dla mnie jak najlepiej."
Jest to na nasze nowoczesne standardy nie do pomyślenia, ale on miał bardzo dobitny i ciekawy argument, który chcę wam streścić.
Powiedział, że nie mając wyboru, musiał skupić się na poznaniu swojej żony. Na zaakceptowaniu jej, jaką jest. Razem przechodzili przez lepsze i gorsze momenty, a to ich wzmacniało i przybliżało do siebie. Ostatecznie był gotowy powiedzieć, że szczerze ją kocha. Dodał na koniec, że śluby zaaranżowane to jedyny sposób, aby naprawdę nauczyć się i zrozumieć, co to jest miłość.
Dla kontekstu dodam, że był on Muzułmaninem, chociaż pewnie się domyśliliście.
No i co wy na to?
Można im zarzucić barbarzyńskie zwyczaje, brak wolności, dyktaturę, a jednak ostatecznie żyją ze sobą już kilka dekad, żartują sobie, przekomarzają się, rozumieją się bez słów, a żadna ze stron ani przez chwilę nie wydawała się być pod żadną presją.
Wiem o tym, jego żonę też znałem.
Usmażyła mi kiedyś takie dobre placki z kurczakiem i ostrym, Pakistańskim sosem 😀
W każdym razie jest wiele argumentów przeciw jak na przykład fakt, że czasy się zmieniły, chociaż w tym przypadku to niekoniecznie prawda. Gdyby mieli szanse, poznaliby może osoby, które w bardziej znaczący sposób wpłynęłyby na ich życia. Tylko czy oni by tego chcieli? Może woleli spokojne życie? Takie jak to, które wiodą sobie teraz?
Umielibyście się w obiektywny sposób odnieść do tego, co powiedział?
Jak zwykle wybaczcie moją ubogą, biedną Polską pisownie i dzielcie się swoimi opiniami co do tej indywidualnej historii czy ogólnego zjawiska zaaranżowanych ślubów w komentarzach!
Zostawcie też subskrypcje i lajka! A nie, to nie ta platforma XD

Kategorie
Przebłyski świadomości, czyli co tam w moim życiu się dzieje

Wdzięczna rozkmina o ludziach w moim życiu

Często mój umysł podświadomie stara się mi wmówić, że prawie każdy mnie nienawidzi, nieszanuje, ma w obec mnie jakieś negatywne intęcje, etc.
Dlatego bliscy mi wiedzą, że jestem lekko świrnięty i właściwie to z regóły trudno zemną podtrzymywać cokolwiek, bo potrafię nieodpisywać tygodniami, zaszywać się, mieć smutaśne czy pełne rozgoryczenia epizody i tak dalej.
Ostatnio w tej dziedzinie lepiej, ale z kolei prawie nigdy niemam czasu, bo studia, można mój teraźniejszy etap edukacyjny tak chyba nazwać.
Teraz jednak mam tydzień wolnego i po wstaniu z łoża, prysznicu, śniadanku z solidnym zakończeniem w postaci kawki, chcę zabrać się do tego i owego, trochę ponadrabiać.
Tylko, że to nie o tym, wstęp mamy już za sobą.
Chciałem podkreślić, że pomijając zagrywki mojego umysłu, to mam w okół siebie wspaniałych ludzi.
Ludzi, którzy wiele dla mnie znaczą i w każdej dziedzinie mojego życia jest ktoś, kto dzieli się zemną radością która emanuje z pasji nas łączących.
Ma to jakiś sens?
Niewiem, ale tak to odczuwam.
Mianowicie, znam ludzi z którymi mogę porozmawiać o wszystkim, którym można zaufać.
Znam ludzi z którymi się dobrze bawię, mam możliwość czucia się komfortowo i otworzenia się przed nimi dzieląc się tym, co mnie buduje i co jest dla mnie ważne.
Znam ludzi z którymi tworzę, nagrywam, dyskutuję o realizatorcę, o słuchowiskach, o memach, o wszelakich gatunkach muzycznych, etc.
Znam ludzi którzy są mądrzejsi, bardziej obyci w wiedze i chętni podzielenia się nią. Którzy zdają się wemnie wierzyć.
Znam ludzi z którymi się bogacę, z którymi zarabiam i wymieniam spostrzeżeniami co do krypto i wielu innych aspektów finansowo inwestycyjnych, wiedząc, że mamy podobne wizje.
Znam ludzi z którymi mogę się czuć bezpiecznie politycznie, którzy szanują i rozumieją moje poglądy. Daje to jakąś nadzieje a propos dzisiejszego społeczeństwa.
Znam ludzi, z którymi mogę bez żałosnych osądów czy bezmyślnego szufladkowania wypić czy zapalić to co dobre od czasu do czasu, umilając sobie życie na jeden z tysiąca innych sposobów w które to robie.
Znam ludzi z którymi mogę poszaleć na dworze, i po odwalać akcje jak to się robiło w latach 80s i 90s, naprzykład, chociaż to raczej nowa kategoria, nie powiedział bym, że jest tak od lat. Co niezmienia faktu, że cieszy mnie ona bardzo.
Jest tak samo z piłką nożną.
Ostatecznie, perfumy. Są ludzie, w tym i moja mama, z którymi mógłbym rozmawiać o perfumach godzinami 😀
Którym chwalę się moją coraz to więkrzą ich kolekcją i trudno by było, żebym niezapytał o coś z perfumami związanego chociaż raz dziennie.
Proszę bardzo, to była moja lista która tutaj się niekończy.
W każdym razie, chciałbym z serdecznością podziękować tym osobą i mieć nadzieję, że będziemy trwać w naszych przyjaźniach przez dekady.
Dobranoc!
#Fak maj toporny Polski 😛

Kategorie
Przebłyski świadomości, czyli co tam w moim życiu się dzieje

Sprawozdanie z koledżowego żyćka 8 Września 2021

Hej hej!
Minęło już kilka dni, a ja mogę z ręką na sercu powiedzieć, że czuję się naprawdę zajebiście.
Poznałem kilku ziomeczków o różnych usposobieniach, narodowościach i powiedzmy klasach społecznych.
Z jednymi piłem whiskey, a z innymi prowadziłem rozmowy na głębokie tematy.
Na szczęście trasy kampusowe wchodzą mi bardzo szybko, więc jakoś nadmiernie się nie stresuję, a w prost przeciwnie. Zachęca mnie to i ośmiela do podejmowania coraz to trudniejszych wyzwań.
Obiady i kolacje są znośne, a mój pokój przypadł mi do gustu.
Ostatnio musiałem coprawda zmywać pajęczyny z okna bo mało tu sprzątali przedemną jak widać, ale co tam.
Wykonanie tegosz opierało się na stylu średniowiecznym, czyli gorącym wiadrem za okno jak pomyjami na ulice XD
Oczywiście, było to robione o piątej rano, żeby nie było.
Mój plan zajęć jest niedorobiony co było do przewidzenia, dlatego też przez pierwsze kilka tygodni właściwie nie zawszę mogę być pewien, że lekcja w tym a tym pokoju będzie właśnie tam. Pomocne, prawda?
Ostatecznie, chciałbym poruszyć zjawisko psychologiczne z którego zdałem sobie sprawę u siebie podczas tych kilku dni, które jak zauważyliście z mojej minimalnej obecności w środowisku, potrafią być dłuuuugie.
Mianowicie, kiedy jestem sam w pokoju, albo nawet gdziekolwiek w koledżu i wiem, że nikt mi nie pomoże, że coś trzeba zrobić i to najlepiej samemu, to wtedy bardzo łatwo mi to przychodzi.
Włącza się u mnie swego rodzaju instynkt przetrwania i prędzej czy później udaje mi się wymyślić na to coś sposób.
Mam tu na myśli aspekty takie jak orientacja, robienie sobie śniadania i ewentualnie jakieś generalne porządki, gdzie niektóre z czynności się do nich wliczające nie były nigdy praktykowane lub nie były robione za dobrze.
A jednak, nie tutaj!
Niewiem dlaczego czuję się tak dobrze i pewnie, ale lubię ten stan.
Miałem pewność, że ogólno koledżowe podejście i umiejętności które posiadają ludzie tu pracujący mi bardzo pomogą i wpłyną na mnie pozytywnie.
Nie myliłem się, jak widać.
Pozdrawiam!

EltenLink